Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, — rzecze duchowny, — nie mam też nic na to do powiedzenia; chyba tylko że dosyć słyszałem o stajni i pokojach, a nic o wieczerzy.
— Oh! co do wieczerzy, to niech się jego wielebność nie troszczy, — rzecze gospodarz, — pan Espaing zapewni pana; zarzucają mi tylko że zbyt obficie karmię moich podróżnych.
— Dalej Gaskończyku — odezwał się Espaing, który również jak jego towarzysz zsiadł z konia i porzucił cugle w ręce swoich służących, — wskaż nam drogę, daj połowę tego co obiecujesz, a będziemy zupełnie zadowoleni.
— Połowę! — zawołał pan Barnabe, — połowę! a toż byłbym człowiekiem pozbawionym godności, gdybym na to przystał, w dwójnasób! panie Espaing w dwójnasób!
Rycerz spojrzał wzrokiem zadowolenia na duchownego, obadwaj postępowali za oberżystą, i weszli za nim do kuchni.
W rzeczy saméj, wszystko w téj szczęśliwéj kuchni zapowiadało ową przyjemność dla prawdziwych żarłoków, jakiej doznają przy obfitem i smaczném jedle. Rożen obracał się, rondle skwarczały, patelnie piszczały, a pośród tego hałasu, jak jednozgodne wezwanie do stołu, zegar uderzył szóstą godzinę.
Rycerz zatarł sobie ręce, a kronikarz przesunął po ustach językiem; kronikarze w ogolności są łakomi,