Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/700

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Farnezów. Paweł III nie domyślał się że przekazując te niezmierzone grunta swemu synowi księciu Parmy, przekazywał mu gorączkę. Powiedz twemu Ferdynandowi, że byłoby to nietylko pobożnym uczynkiem spadkobiercy, ale nawet chrześcijanina, osuszyć i uprawić te pola, które w nagrodę wydałyby plan obfity. Patrz, most postawiony tutaj utworzyłby nowy cyrkuł, miasto opasałoby rzekę, domy wzniosłyby się na pustej przestrzeni zamku św. Anioła na placu ludu, i życie wygnałoby śmierć. Ale na to trzebaby rządu zajmującego się dobrobytem swoich poddanych; potrzebaby tego dobrodziejstwa. przeciwko któremu ty walczysz, ty, człowiek rozumny i wykształcony; potrzebaby wolności. Przyjdzie ona kiedyś, nie chwilowa i przypadkowa jaką my przynosimy ale nieśmiertelna córa czasu i postępu. Patrz tymczasem, z tej to uliczki, okalającej kościół św. Hieronima, jednej nocy, około drugiej rano, wyszło czterech ludzi piechotą i jeden na koniu; człowiek na koniu trzymał przed sobą trupa, z jednej strony wisiała głowa z drugiej nogi.
— Czy nic nie widzicie, zapytał jeździec.
Dwaj patrzeli w stronę zamku św. Anioła, drudzy dwaj w. stronę placu du Peuple.
— Nie, odpowiedzieli.
Wtedy jeździec zbliżył się nad brzeg rzeki i obrócił konia grzbietem do wody. Dwóch ludzi wzięło trupa, jeden za głowę, drugi za nogi, zakołysali dwa razy a za trzecim wrzucili w rzekę. Na odgłos upadającego trupa w wodę:
— Czy już skończone? zapytał jeździec.