na kilka chwil zaledwie, bawiłaś pół godziny? I kimże jest dla ciebie pan Backer, że ma przywilej ukradzenia mi pół godziny twojej obecności?
Twarz młodej kobiety przybrała wyraz niebiańskiego szczęścia. Salvato powiedział także, że ją kocha, nie wymówiwszy słowa miłości. Pochyliła głowę ku niemu, tak, że włosy jej prawie dotykały twarzy rannego, którą ogarniała swoim oddechem i wzrokiem.
— Dziecko! powiedziała z tą melodją w głosie, biorącą początek w najgłębszych strunach serca. — Kto on jest? po co przybył? dla czego był tak długo? Powiem ci to!
— Nie! nie! nie! wyszeptał ranny, nie! już nic nie potrzebuję wiedzieć; dziękuję! dziękuję!
— Za co dziękujesz? dla czego dziękujesz?
— Bo twoje oczy wszystko mi już powiedziały, ukochana Luizo. Ah! twoja ręka! twoja ręka!
Luiza podała rękę rannemu, ten gwałtownie przycisnął ją do ust, podczas kiedy łza, drżąc w jego oku, jak przejrzysta perła, upadła na jej rękę.
Ten żelazny człowiek płakał.
Nie zdając sobie sprawy z tego, co robiła, Luiza poniosła do ust swoją rękę i tę łzę wypiła. Był to płyn tej wielkiej i niewzruszonej miłości, przepowiedzianej przez wróżkę Nanno.
Król Ferdynand zaprosił Andrzeja Backera na objad w Cazerte, raz dla tego, że bezwątpienia uważał przyjęcie bankiera u swego stołu mniej ważne na