Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/484

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dosyć złym stanie, ambasadorze, a na przodzie siedzi mężczyzna, który owe nie młode panie nazywa księżniczkami.
— Czy wiesz jak się nazywają?
— Jedna z nich nazywa się panią Wiktoryą, a druga panią Adelajdą.
— A... a... zawołał ambasador.
— Tak — mówił dalej brygadjer, zdaje się że to są ciotki nieboszczyka króla, który zginął na rusztowaniu, w chwili wybuchu rewolucji schroniły się do Austryi. następnie z Wiednia przybyły do Rzymu, ale gdy i tu wionęło tchnienie Rzeczypospolitej, przestraszyły się znów, jak gdyby Rzeczpospolita wydawała wojnę takim staruszkom. Z Rzymu chciały także uciekać, ale prócz tych dwóch babulek, jeszcze jedna prawie zgrzybiała, którą nazywano panią Zofią, nagle zachorowała; obiedwie staruszki, nie chciały jej opuścić, co bardzo piękne było z ich strony. Wreszcie prosiły jenerała Berthier, aby im wolno było pozostać. Ale ja cię nudzę obywatelu moją paplaniną, nieprawdaż?
— Nie mój zuchu, przeciwnie, wszystko to, co mi opowiadasz, bardzo mnie interesuje.
— Niech i tak będzie, ale jak uważam łatwo cię można zainteresować mój ambasadorze. Mówiłem ci więc, że w tydzień po przybyciu jenerała Championneta, który co drugi dzień wysyłał mnie do chorej by się dowiedzieć o jej zdrowiu, chora umarła i została pochowaną, a obiedwie siostry prosiły o pozwolenie opuszczenia Rzymu, aby się mogły udać do Neapolu, gdzie miały o ile się zdaje za-