Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rynku i że on jako naczelnik swego cyrkułu w takim razie chciałby być tam obecnym.
— Więc jesteś sama?
— Zupełnie sama, pani.
— Wejdź, wejdź, doktorze, powiedziała Luiza, nie ma jej.
Doktór wszedł. Chory leżał na łóżku którego wezgłowie przytykało do ściany. Miał piersi obnażone, tylko bandaż płócienny położony na krzyż, przechodząc przez ramiona, przytrzymywał zioła przyłożone na ranę. Właśnie na tę ranę Nina wyciskała sok z gąbki.
Salvato leżał nieruchomie, mając zamknięte oczy, kiedy Luiza otwierała drzwi. Jednocześnie z ich otwarciem Salvato otworzył oczy, a twarz jego przybrała wyraz szczęścia po za którem prawie zniknęło cierpienie.
Zawołany przez młodą kobietę Cirillo ukazał się z kolei; ranny patrzył nań z niepokojem. Kto był ten człowiek? Ojciec prawdopodobnie; a może mąż. Nagle poznał go, poruszył się, jakby chcąc się podnieść, wyszeptał imię Cirilla i podał mu rękę. Potem upadł na poduszki, wycieńczony uczynionym wysiłkiem.
Cirillo położywszy palce na usta nakazał mu milczenie. Zbliżył się do chorego, zdjął bandaż opasujący mu piersi, wziął do rąk zioła tłuczone przez Michała, zbadał je uważnie, skosztował soku z nich wyciśniętego i uśmiechnął się poznawszy troistą mieszaninę ziół ściskających: dymnicy, babki i artemizy.
— Dobrze, powiedział do Luizy, na której spój-