Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opinią o sobie samym. Mack czekał król drapał się w ucho. — A potem, spytał Mack, widząc że to co król miał do powiedzenia, nie zupełnie było powiedzianem.
Ferdynand zdawał się namyślać.
— Jedną z głównych zalet generała, jest być odważnym, wszak prawda?
— Niezaprzeczenie.
— Więc ty baronie jesteś odważnym?
— Najjaśniejszy Panie!
— Jesteś pewnym swojej odwagi?
— Oh!
— A więc ja, ja mojej nie jestem pewnym.
Królowa zaczerwieniła się, Mack z podziwieniem patrzył na króla. Ministrowie i radzcy znając usposobienie cyniczne króla, uśmiechali się; nic ich nie dziwiło cokolwiek mogło pochodzić od tej szczególnej indywidualności, zowiącej się Ferdynandem.
— Wreszcie, ciągnął dalej król, może się mylę i może jestem odważny nie domyślając się tego, zobaczemy. — Potem obracając się do swoich radzców, ministrów i generałów: — Panowie, powiedział, czy słyszeliście plan kampanii barona?
Wszyscy ukłonili się na znak że tak.
— I ty uznajesz go Ariola?
— Tak, Najjaśniejszy Panie, odpowiedział minister wojny.
— Ty uznajesz także Pignatelli?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— I ty Colli?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.