Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ani ja nie zapytałam o wszystko o co mam zapytać. Ale przedtem pozwól mi jeszcze raz ten list odczytać.
Królowa przeczytała list po raz drugi i nie była mniej zadowoloną jak za pierwszym razem. Ukończywszy drugie czytanie, powiedziała:
— Słucham, mój wierny Pasqualu, co miałeś mi do powiedzenia?
— Miałem pani do powiedzenia że od czasu kiedy ten młody człowiek znajdował się od w pół do dwunastej do pierwszej godziny rano, w ruinach królowej Joanny, odkąd zamienił swój wojskowy mundur na opończę mieszczańską, nie był sam, zapewne musiał mieć listy do innych osób od generała, jak do ambasadora francuzkiego.
— Właśnie w chwili kiedy mi to mówisz, o tem samem myślałam kochany Pasqualu. A nie domyślasz się kto są te osoby?
— Nie jeszcze, ale spodziewam się iż w krotce dowiemy się czegoś nowego.
— Słucham cię Pasqualu, powiedziała królowa wpatrując się w zbira.
— Z ośmiu ludzi których na dzisiejszą noc użyłem, odłączyłem dwóch, sądząc że sześciu wystarczy na jednego adjutanta, i o mało że drogo tego nie opłaciłem. A zatem tych dwóch ludzi umieściłem w zasadzce przed pałacem królowej Joanny, z rozkazem śledzenia ludzi wychodzących ztamtąd przed albo po wyjściu człowieka z którym ja miałem do czynienia i aby się starali dowiedzieć jeżeli już nie kto oni są, to przynajmniej gdzie mieszkają.