Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Król nie ukrywał przed sobą ważności położenia; to też w wypadkach ważnych, zwykle się radził pewnego zaufanego człowieka, gdyż zawsze odbierał od niego dobre rady; ztąd pochodziło, że uznawał w tym człowieku wyższość rzetelną nad całą zgrają otaczających go dworaków.
Człowiekiem tym był kardynał Fabrycy Ruffo, którego ukazaliśmy czytelnikom, asystującego arcybiskupowi neapolitańskiemu swemu dziekanowi z Jezuickiego kolegium, w czasie Te Deum śpiewanego poprzedniego dnia w katedrze neapolitańskiej na uczczenie przybycia Nelsona. Ruffo znajdował się na kolacji wydanej dla zwycięzcy pod Abukir przez Sir Williamsa Hamiltona; widział więc i słyszał wszystko, a kiedy wychodził, król powiedział do niego:
— Dzisiejszej nocy oczekuję cię w pałacu.
Ruffo skłonił się na znak iż będzie posłuszny rozkazom jego królewskiej mości. I w istocie, w dziesięć minut po powrocie króla do siebie, w chwili kiedy mówił oficerowi służbowemu iż oczekiwał kardynała, oznajmiono mu, że kardynał już przybył i zapytuje czy król raczy go przyjąć.
— Proś go! zawołał Ferdynand, tak głośno aby mógł być od kardynała słyszanym. Naturalnie że przyjmuję go!
Kardynał w ten sposób zaproszony nie czekał odpowiedzi oficera i swoją obecnością odpowiedział na naglące wezwanie króla.
— I cóż, mój przewielebny, co mówisz o tem co