Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

płótna, tradycyjną bawełnianą czapką, na głowie, opasany pąsowym jedwabnym sznurem, za którym w miejsce szpady, jaką Vatel poderżnął sobie gardło, tkwił wielki nóż kuchenny. Nigdy król nie czuł się tak swobodny, jak pod tem ubraniem; byłby je rad zachować całe życie.
Dziesięciu albo dwunastu posługaczy tak jak on ubranych, gotowych na rozkazy pana i do usługi oficerów i żołnierzy. Byli to najpierwsi dygnitarze dworu, arystokracja Księgi Złotej Neapolu.
Drugi namiot zajmowała królowa w stroju oberżystki z Opery komicznej, w spódniczce błękitnej, gorseciku czarnym, haftowanym złotem i fartuszku czerwonym haftowanym srebrem Miała na sobie kompletny strój z różowych korali i naszyjnik, kolczyki i bransolety, Łono i ramiona na wpół nagie, włosy bez pudru, to jest w całej swej lubieżnej obfitości ze złotawym odblaskiem, były powstrzymywane, jak kaskada blizka zerwaniu tamy, lazurową siatką.
Dwanaście dam dworskich ubranych jak teatralne pokojówki, z całą wytwornością i wyrachowaniem kokieterji, mogącej uwydatnić ich naturalne powaby, składały jej ruchomy szwadron, nie ustępujący w niczem szwadronowi Katarzyny Medicis.
Ale jak to już powiedzieliśmy, na tej maskaradzie bez masek, tylko miłość była zamaskowaną. Uwijając się pomiędzy stołami, Karolina dotykała swą suknią, dozwalającą widzieć cudowną łytkę, munduru młodego kapitana, patrzącego tylko na nią, który podnosił i przyciskał do serca bukiet, odpadły