Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spodziewać od takiego egoisty, a więcej złego nad to co już zrobił wyrządzić mi nie może.
— Mniejsza o to, powiedział król, zawsze pokaż mi twoje pole abym mógł osądzić, czy rzeczywiście jest tak zrujnowane jak mówisz.
Wdowa zaprowadziła go na pole. Zboże w istocie było stratowane nogami ludzi, psów, koni i zupełnie zniszczone.
Wtedy król zobaczywszy dwóch wieśniaków, zawołał ich i kazał sumiennie szkodę otaksować. Otaksowano ją dwadzieścia dukatów.
Król sięgnął do kieszeni i znalazł ich sześćdziesiąt.
— Oto macie, za wasze pośrednictwo dwadzieścia dukatów. Pozostałe czterdzieści są dla tej ubogiej kobiety. Słuszną jest rzeczą, jeżeli król robi zniszczenie, aby zapłacił dwa razy tyle co zwyczajny człowiek.
Król Ferdynand nie był wybrednym w miłostkach. W ogóle mało go obchodziło stanowisko i wykształcenie, chodziło tylko o to, żeby kobieta była młodą i piękną. We wszystkich lasach w których polował, miał ładne, małe domki, składające się z czterech do pięciu pokoi, bardzo skromnie ale bardzo czysto umeblowanych. Zatrzymywał się tam na śniadanie, obiad, albo też po prostu na kilka godzin wypoczynku. Każdy z tych domków miał gospodynię wybraną z najmłodszych i najpiękniejszych wieśniaczek i kiedy raz do lokaja mającego czuwać aby pan jego nie spotykał często jednych i tych samych twarzy, powiedział: