Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przy nim. Powoli zwrócił głowę do San Felice, potem osłabionym głosem:
— Otruli mnie, mówił, podczas gdy Luiza głośno płakała; to mnie tylko zadziwia że tak długo się z tem ociągano. Pozostawili mi trzy lata; korzystałem z nich aby uczynić cokolwiek dobrego dla tego nieszczęśliwego kraju. Powinienem im być wdzięczny, dwa miliony serc będzie mię żałować, dwa miliony ust będzie się za mnie modlić.
Później, kiedy córka jego, patrząc nań zdawała sobie coś przypominać:
— O! ty mnie nie pamiętasz biedne dziecię, powiedział, a gdybyś pamiętała nawet, nie mogłabyś poznać tak jestem zmieniony. Przed piętnastu dniami, San Felice, pomimo moich czterdziestu ośmiu lat, byłem prawie młodzieńcem; w piętnaście dni o pół wieku zestarzałem... stuletni, czas abym umierał! Później patrząc na Luizę, położył rękę na jej głowie: — Ale ja, ja cię poznaję, powiedział: zawsze masz swoje piękne blond włosy i wielkie czarne oczy; jesteś zachwycającą dziewicą; ale byłaś i pięknem dzieckiem! Kiedy ją ostatni raz widziałem, San Felice, powiedziałem jej, że ją opuszczam na długo, może na zawsze; wybuchnęła płaczem, tak jak to czyni w tej chwili. Ale ponieważ wtenczas była jeszcze nadzieja, wziąłem ją w objęcia i powiedziałem: Nie płacz moje dziecko, robisz mi przykrość. A ona tłumiąc westchnienia: — Idź precz zmartwienie! powiedziała, ojciec tego chce. I przez łzy uśmiechnęła się do mnie. Nie, anioł ujrzany w