Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, niezawodnie by tak było, gdyby to było zwyczajne morderstwo, ale jak się dowie że zabójcą jest Pasquale de Simone, czy przyzna sobie prawo będąc w domu księcia Franciszka, dać przytułek człowiekowi uderzonemu przez zbira królowej.
Młoda kobieta chwilę pomyślała, potem rzekła:
— Masz słuszność Michale, zobaczmy czy on nie ma przy sobie jakich papierów, któreby wskazały gdzie go kazać przenieść.
Na próżno szukano w kieszeniach rannego, znaleziono tylko jego sakiewkę i zegarek, co dowodziło że nie była to sprawa pospolitych złodziei; ale co się tyczy papierów, jeżeli miał jakie, te zniknęły.
— Mój Boże, mój Boże! co robić? zawołała Luiza. Nie mogę przecież ludzkiej istoty opuścić w tym stanie.
— Siostrzyczko — powiedział Michał tonem człowieka który znalazł sposób, gdyby kawaler był przyszedł w czasie gdy Nanno ci wróżyła, nie mieliżeśmy przejść do domu twej przyjaciółki księżnej Fusco, jest on pusty, a ty masz od niego klucze.
— Oh! tak, tak, Michale, zawołała kobieta. Nieśmy go do księżnej; położymy go w jednym z pokoi których okna wychodzą na ogród. Są tam drzwi do wyjścia. Dzięki ci, Michale! Będziemy mogli jeżeli biedak nie umrze, otaczać go staraniami jakich stan jego wymaga.
— I, dokończył Michał, mąż twój nie wiedząc o niczem, w potrzebie będzie się mógł zasłonić niewiadomością, czegoby nie uczynił będąc uwiadomionym.