Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/996

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ubiegł. Książę Oranii!.. A! mości książę, dotąd idąc za jego radami, tylko, oburzyłeś Flamandczyków. Niech tylko noga ci się powinie, ci, co teraz patrzeć na ciebie nie śmieją, będą cię gonić jak psy, które ścigają uciekających.
— Więc się lękasz klęski?
— Tak, Mości książę, lękam się.
— Zatem nie będziesz walczył?
— A po cóż tu przybyłem?
— Dziwi i mnie, admirale, że wątpisz o swojej własnej odwadze.
— Mości książę, nie wątpię o mojej odwadze; pierwszym będę na polu bitwy i pierwszy będę pokonanym, ci co w tyle, będą ostatni, otóż wszystko.
— Lecz nakoniec, panie Joyeuse, twoje rozumowanie nie ma sensu, wszak powiadasz, że wziąłem mniej obronne miejsca.
— Wziąłeś, Mości książę to, co się nie broniło.
— A więc, skoro wziąłem miejsca, które się nie broniły, nie cofnę się przed większem, które się broni, albo raczej, które grozi obroną.
— Mości książę, spojrzyj na wojsko księcia Oranii; wszak to twoje, nieprawdaż?... zamiast obozować pod Antwerpią, ono jest w mieście; spojrzyj na Taciturna, nie tylko nie wiesz gdzie