Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie prowadzę cię bracie, ale idę przed siebie — odpowiedział Henryk, niby nagle przebudzony. Czy masz zamiar gdzie iść bracie?
— A ty?
Henryk smutnie się uśmiechnął.
— O! mało mię to obchodzi dokąd idę.
— Jednak co wieczór gdzieś chodzisz — rzekł Anna, bo co wieczór oddalasz się z domu i wracasz dosyć późno, a czasem nawet wcale nie wracasz...
— Czy ty mię badasz bracie?... — łagodnie i z niejakiem uszanowaniem dla starszego brata spytał Henryk.
— Ja, miałbym cię wybadywać?... — odparł Anna — broń Boże! niech każdy chowa tajemnice swoje.
— Jeżeli pragniesz bracie — powiedział Henryk, nie będę miał dla ciebie żadnej tajemnicy. Wszak znasz mię...
— Nie będziesz miał tajemnicy dla mnie Henryku?
— Nigdy bracie; alboż nie jesteś ząrazem moim panem i przyjacielem?
— Ba! mniemałem, że masz tajemnice dla mnie świeckiego; mniemałem, że znasz naszego uczonego brata, ten filar teologii, tę pochodnię religii, tego światłego twórcę, przypadków su-