Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/869

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szpiegi donieśli u siłach i pan Vesius przedsięwziął środki ostrożności.
— Ha! — rzekł król — gdy Mornay o tem mu doniósł, to źle, że nas uprzedzono.
— Trzeba formalnie oblegać Najjaśniejszy panie — mówił Mornay — zaczekamy jeszcze na dwa tysiące ludzi, a z tą siłą możemy szczęścia spróbować.
— Zwołajmy radę — odezwał się Tureniusz i zacznijmy wyłom.
Chicot patrzył na to wszystko dziwnemi oczyma.
Zamyślona postać króla Nawarry utwierdzała go w podejrzeniach, że Henryk nie był wojakiem i myśl ta uspakajała go.
Król pozwolił wszystkim mówić i po wysłuchaniu rozmaitych zdań, milczał jak ryba.
Nagle ocknął się z zamyślenia, wzniósł głowę i tonem rozkazującym wyrzekł:
— Panowie!... tak postąpić należy. Mamy trzy tysiące ludzi, a dwóch się spodziewamy, wszak prawda Mornay?
— Tak, Najjaśniejszy panie.
— Zatem pięć tysięcy; w formalnym oblężeniu ubiją nam tysiąc, albo tysiąc pięćset w dwóch miesiącach; śmierć tych zniechęci innych i będziemy musieli ze wstydem odstąpić; cofając