Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przebijała się niejaka radość z upokorzenia pasierba.
Lardille, dla rozwiązania wszelkiej trudności i uwolnienia swojego pierworodnego od szyderstw pana de Loignac, podała mu kartę, wydobytą ze skórzanej koperty.
Pan de Loignac wziął ją i czytał:
„Eustachy de Miradoux, 26-go października, o samem południu, brama świętego Antoniego.
— Idźcież więc — rzekł — a uważajcie, abyście nie zapomnieli którego z waszych ładnych lub brzydkich bębnów.
Eustachy de Miradoux znowu wziął małego Scypiona na ręce; Lardille znowu przyczepiła się do jego pasa; dwoje dzieci również uchwyciły suknię matki, i całe to rodzinne grono, strzeżone przez milczącego Militora, udało się ku innym, którzy czekali po wytrzymanym już przeglądzie.
— Niechże cię morowe powietrze ogarnie, panie d’Epernon, z twoimi żołnierzami!... — mruknął pod nosem Loignac, patrząc na przechodzącego z całą rodziną Eustachego Miradoux.
A potem, obróciwszy się dodał:
— Dalej, kto tam z kolei!
Te słowa stosowały się do czwartego kandydata.
Był on sam i bardzo sztywny, założył środ-