Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a sam pobiegł do Nichetty, która swoim zwyczajem pracowała przy oknie.
— Edmund będzie dziś u nas na obiedzie, rzekł na samym wchodzie.
— Dla czegoś mnie wcześniéj o teimnie uprzedził? zapytała Nichetta z miną zaambarasowaną, będzie zły obiad.
— Nie obawiaj się o to, odpowiedział Gustaw, biorąc za szyję śliczną dziewczynę i całując ją w oba policzki; przyślę ci obiad. Potrzebujesz tylko dostarczyć szklanek, spodków, serwetek i srebra. Masz to wszystko — nieprawdaż? Dwa kotlety trzeba będzie więcéj dla Edmunda.
— Czyż to ja nieposiadam wszystkiego co mi potrzeba? dodało piękne dziecko ściskając z kolei Gustawa. Czyż nie jestem, dzięki tobie, najszczęśliwszą kobietą na świecie?
Ktokolwiek chciałby ujrzeć obraz miłości młodéj, świeżéj, szczęśliwéj i swobodnéj, — nie potrzebowałby nic więcéj jak uchylić drzwi pokoiku Nichetty i zobaczyć ją ściskającą swojemi bialemi rączkami szyję ukochanego przez nią człowieka.
— Tak więc wszystko będzie gotowe na szóstą? spytał Gustaw wychodząc.
— Bądź spokojny — odparła Nichetta; tylko przysyłaj prędko, to co masz mi przysłać, Gustaw wyszedł.
Zszedłszy ze schodów, obejrzał się po za siebie i ujrzał ładną blond główkę swojéj kochanki, która