Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jeżeli tylko mąż twój nie popełni znowu niedorzeczności podobnéj do téj, jaką popełnił będzie temu dwa miesiące, — rzekł doktór do swojéj córki, nie masz się czego obawiać; jest ocalony.
Edmund zatem wstąpił odtąd w nowe życie, życie bez troski ponieważ miało już być ono życiem bez obaw.
Serce też jego otworzyło się dla wszystkich; na drodze którą przebiegął od swego doma do kościoła i od kościoła do domu nie nie było mu obojętnem. Byt i siła, które Stwórca przywracał naturze odzwierciadlały się w nim. W sercu nosił on wiosnę. Do kwiatów na nowo rozkwitłych, słabych jeszcze na swoich gałązkąch i zwracających się ku swojemu słońcu; do listków które rozpękały pod wpływem gorąca dnia oczekując z niecierpliwością świeżéj róży, do miłego ciepła powietrza ożywionego powrotem wiosny, Edmund przyrównywał duszę swoją.
Te słabe kwiatki, z każdym dniem większe i więcéj pachnące, te listki kiełkujące zaledwie a które niezadługo cień rzucą w około siebie, to miłe tchnienie świata oswobodzonego od zimy, — wszystko to było nim samym, było to obrazem szczęścia jakie mu Bóg zapowiadał, i słodkich nadziei jakiemi go kołysał.
Jedno spojrzenie Antoniny streszczało w sobie wszystkie te cuda wiośniane i Edmund czuł że miłość, to życie duszy, powracala mu ze zdrowiem, tem życiem ciała.
Krew krążyła mu swobodnie w żyłach. Oddychał wolno. Przyglądał się z przyjemnością otaczają-