Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— On, — który aż dotąd nie spoglądał inaczéj na miłość jak z punktu widzenia przyjemności jakich udzielała, który kochając Nichettę tak jak on ją kochał, t. j. jak przyjemną kochankę a poświęconą siostrę, sądził, iż poruszył ostatnie fibry swego serca, — zadziwił się niepospolicie z nowego światła jakie powstawało w jego duszy, i oświecało takie zakątki o których istnieniu nic a nic dotąd nie wiedział.
Wprawdzie jeszcze nie kochał tak Laurencyi jak kochał Nichettę, ale czuł już w głębi swojego ducha, iż niezadługo kochać ją będzie więcéj, — a w każdym razie zdawał już sobie sprawę z trudności opuszczenia gwałtownie miejsca w którem przebywał.
Z drugiéj znowu strony, miłość istotnie czysta jaką Nichetta pałała dla niego, rozkoszne chwile które jéj był winien, jéj urocza twarzyczka jakby do uśmiechu stworzona, a którą po za odległością 200 mil widział smutną i łzami skropioną, smutek jaki wieczne rozłączenie miało wyrządzić biednemu dziecku, które całe swoje szczęście złożyło w ręce kochanka, a którą to zerwanie pozostawiłoby na jednéj z najbardziéj samotnych dróg w życiu, — wszystko to przesuwało się wieczorem w umyśle Gustawa sprawiając od czasu do czasu przechylanie się szalki na stronę Nichetty.
Ale to nie trwało dość długo, aby spowodować stanowcze postanowienie i skoro nazajutrz piękna i czysta twarz Laurencyi ukazała mu się, biedna Nichetta z którą aby się połączyć potrzeba było zrobić dwieście prze-