Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ło, gdyż nic nie zapomina się tak łatwo jak złe ubiegłe. Codziennie spotykasz ludzi którzy ci mówią: „dwa lata czy téż trzy temu, przez sześć miesięcy chorowałem, ” ale nic w intonacyi tego zdania, nie zdaje się przypominać tych cierpień jakie podczas téj choroby doświadczyć musieli.
Choroba ma to jednak do siebie dobrego, iż odświeża uczucia i przez ciąg pewnego czasu, ukazuje nam naturę w postaci zupełnie nowéj. Ponieważ mniéj lub więcéj zbliżyła nas do śmierci to znaczy do Boga, daje nam przeto niewyczerpany zasób pragnienia wszystkiego tego co od niego pochodzi. Drzewa, lasy, kwiaty, — wszystko to przedstawia się nam jak przyjaciele, których lękaliśmy się już utracić, — a które z tem wszystkiem ukazują się nam zawsze te same, dobre i serdeczne.
Z czasem, pora ta przechodzi i słodkie te wzruszenia ustępują zazwyczaj miejsca temu co się zowie wielkiemi zajęciami życia. Otóż, z okoliczności tej, pragnąłbym wiedziéć, czy intelligentna osoba, która doszedłszy do 50 roku życia rzuci wzrok przypomnienia w swoją przeszłość, znajduje téż w niéj wspomnienia przyjemniejsze nad te, które odnoszą się do onych spokojnych chwil, spędzonych na łonie natury? Za cóż bowiem żałowalibyśmy dzieciństwa, jeżeli nie za tę niepodległość umysłu, którą się ma będąc dzieckiem, która duszę naszą czyni jedynie wrażliwą na czyste pożądania światu, ku czemu z czasem przyłącza się mi-