Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A więc! to mi daje sposób wejścia do niego.
— Jaki sposób?
— Przyjdę po poradę.
— Dla kogo?
— Dla siebie.
— Alboż ty jesteś chory?
— Co to mi szkodzi; wynajdę jaką chorobę.
— Bierzesz więc na serjo tę awanturę?
— Zupełnie — i nie porzucę jéj, aż w chwili, gdy się przekonam, że napróżno czas tracę.
— A więc, porzucisz ją niedługo; ta mała zdaje się być bardzo uczciwą, bardzo strzeżoną przez swego ojca i mało zapewne usposobioną do przyjmowania twoich hołdów.
— Nie zajmuję się przyszłością. Jest ładna, podoba mi się. Znalazłem sposób widywania jéj, — sądzę albowiem, iż przychodząc często do jéj ojca, muszę ją kiedyś nareszcie spotkać, a wtedy, domyśli się pewno powodu moich wizyt. Zakocham się w niéj, czy nie zakocham, w każdym razie będę miał rozrywkę, a ponieważ nie mam nic do roboty, chwytam więc z przyjemnością to słodkie zajęcie. Czy nie mam racji?
— Niech i tak będzie!
Rozmawiając w ten sposób Edmund i Gustaw oddalali się coraz bardziéj od naszego domu, oglądając się często po za siebie. Panna Antonina nie opuściła jeszcze swego obserwacyjnego stanowiska.
Wszyscy znają dobrze romantyczne usposobienia młodych dziewcząt; nie potrzebujemy przeto tłomaczyć