Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jesteś szalony.
— Nie jesteś więc jeszcze wolny od przesadów?
— Nie jestem.
— Żal mi ciebie. W każdym razie, przy okazyi uściskaj ją odemnie.
Podczas téj rozmowy pp. Devaux i Mortonne rozpoczęli swoją grę, a pani Pereux zbliżyła się do panny Laurencyi i zaczęła z nią rozmowę o tych drobiazgach których takie mnóstwo mają każdéj chwili kobiety na swoje posługi.
Gustaw przybliżył się również do Laurencyi i słuchał stojąc.
— Czy pani ojciec ma zamiar odbyć jutro przejażdżkę konną, — zapytał jéj po chwili.
— Z największą pewnością, — jeśli tylko będzie pięknie. Jedyna to nasza rozrywka.
— Jeżeli ojciec pani pozwoli, może mógłbym towarzyszyć?
— Będzie mu bardzo przyjemnie. Z panem może on rozmawiać i palić, podczas gdy moje wyłącznie towarzystwo jest zbyt żenującem dla starego żołnierza.
— Więc znaleźliście tu konie wierzchowe, moje dziecię, — spytała pani Pereux.
— Znaleźliśmy — i do tego wyborne jeszcze. Pan Daumont ma prześlicznego rumaka.
— Oddawałem go niejednokrotnie na usługi pani i jeżeli sobie pani życzy mogę i teraz nim służyć.
— Zbyt jest gwałtownym; boję się go.