Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



I.

Edmund chciał iść do panny Devaux, rzucić się jéj do nóg, powiedzieć jéj, jak wielce ją kochał, jeszcze przed poświęceniem jakie dla niego uczyniła, i jak to poświęcenie spotęgowało jego miłość, — ale Grustaw go powstrzymał.
— Nichetta ma sposób wejścia do tego domu, mówił; chodźmy do niéj, napiszesz do Antoniny, a ona jéj twoje pismo odda.
— Masz racją; chodźmy prędko.
I w istocie, przyspieszyli kroku.
Edmund był tak szczęśliwy z tego, iż Antonina miała do niego należeć, że myśl o tem zadawała niemal kłam ponurym jego porannym marzeniom. O jednéj tylko pamiętał rzeczy: t. j. iż Antonina go kochała, iż będzie jego żoną; całował ustawicznie pierścionek, który mu Gustaw przyniósł.
— Ona jest piękna, nieprawdaż? mówił do Gustawa. Ktoby mi to powiedział, kiedym trzy dni temu szedł za nią, na tem samem miejscu, że dziś zajdę aż tak daleko?