Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z miejsca i przechadzając się po jadalnym pokoju mruczał sobie:
„Piękniebym wyszedł, gdyby mi przyszło zawsze tak długo wyczekiwać.”
— I cóż ci na to poradzę mój dobry człowieku? rzeki służący; mego pana nie ma w domu, nie mogę mu więc oddać twego listu.
Po nowej chwili wyczekiwania, komissjoner znowu zaczął:
— Stróżka kazała mi nie przychodzić bez odpowiedzi.
— Dawaj więc ten list, zawołał zniecierpliwiony służący.
— Widzicie więc, że wasz pan jest w domu, rzekł pierwszy oddając pismo.
Służący wzruszył ramionami, ale nic nie odpowiedział. Wziąwszy list udał się do pokoju, gdzie zostawił Edmunda.
— Proszę pana panie Edmundzie, rzekł tonem nieco poufałym.
— Czego chcesz mój Hilary? spytał Pereux.
— Czeka tam komissjoner z listem do pana; nie chce odejść bez odpowiedzi, mrucząc iż na próżno czas traci.
— I cóż ja na to poradzę?
— Pan, który znasz jako przyjaciel p. Gustawa wszystkie jego interesa, może i wiesz o co rzecz tu idzie; ten człowiek gorąco domaga się odpowiedzi.
I jednocześnie Hilary oddał list Edmundowi, który wpatrywał się w adres z zadziwieniem.
— Szczególne! od Nichetty. Co za interes może mieć.