Strona:PL A Daudet Jack.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Post scriptum. — Dziesiąta w wieczór — Mój drogi, panowie poszli na górę. Korzystam z tego, ażeby dopisać dobranoc do mojego listu, jakbym ci to powiedziała, gdybyś tu był przy mnie. Nie zniechęcaj się, mój Jacku, a nadewszystko nie stawiaj oporu. Ty wiesz, jaki on jest. Bardzo dobry, ale nie ubłagany. Postanowił, że będziesz rzemieślnikiem, i musisz nim być. Cokolwiekbyś powiedział, na nic by się nie zdało. To jego stała myśl. Czy ona jest słuszną? Ja niewiem. W głowie mi się kręci od tego wszystkiego, co tu słyszę. Nadewszystko nie trzeba, abyś chorował. Proszę cię, mój Jacku, ochraniaj się. Wieczorem okrywaj się dobrze, kiedy wychodzisz. Tam na tej wyspie musi być wilgoć. Wystrzegaj się mgły. A potem napisz mi do Archambauld, czy czego nie potrzebujesz.... Czy masz jeszcze czekoladę do przegryzania po przebudzeniu?... Na to i na inne drobne przyjemności odkładam małą sumkę, przeznaczoną na toaletę. Wyobraź sobie, żem przez ciebie stała się oszczędną. Przedewszystkiem pracuj. Pomyśl sobie, że kiedyś, może niezadługo, nadejdzie chwila, w której matka twoja za jedyną podporę będzie miała twe ramię.
„Ach! gdybyś wiedział, jak jestem smutną gdy pomyślę o przyszłości, nie mówiąc już o tem, że pobyt tutaj, zwłaszcza od ostatniego wypadku, nie jest bardzo Wesoły. Nie codzień jestem szczęśliwa, nie. Tylko, ty mnie znasz, smutek nie trwa u mnie długo. Płaczę i śmieję się w tej samej