Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Do dzisiejszego wieczora? Co chcesz przez to powiedzieć?
— To że ciebie... ciebie wszyscy kochają, Danielu... i że... jej także możesz się podobać.
Biedny drogi Jakóbie! Trzeba było widzieć z jakiem smutnem poddaniem się wypowiedział te słowa. Chcąc go odwrócić od tej myśli począłem się śmiać głośno, głośniej może niż chciałem.
— Do licha, jak też ty się zapędzasz, mój kochany... Alboż to ja taki powabny, cóż znowu! Uspokój się, jestem równie dalekim sercu panny Pierrote, jak ona mojemu. Mnie nie masz potrzeby się obawiać, za to ręczę.
Mówiąc tak byłem szczery. Panna Pierrotte nie istniała dla mnie... chociaż jej oczy — świadczyły o głębokiej i pięknej duszy.

XII.
PONSOWA RÓŻA.

Po tych pierwszych odwiedzinach w domu byłej firmy Lalouette, powstrzymałem się od bywania tam przez czas pewien. Co