Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0728

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spędził pod okiem rodziców w domu, i tam już w naukach był kształcony. Gdy podrósł, oddano go do wyższych szkół w Pradze. Pilnie oddając się naukom, nie wygasił w sobie wcale ducha pobożności, którego wyniósł z domu. Owszem wytrwały w ćwiczeniu się w modlitwie, i zawiązawszy bliższe stosunki z najświętobliwszymi kapłanami, uchronił się nie tylko od skażenia obyczajów, co zwykle grozi młodzieńcowi kształcącemu się w publicznych szkołach, lecz nawet wielkie w cnotach uczynił postępy.
Po ukończeniu nauk, w których pomiędzy wszystkimi towarzyszami swymi odznaczał się zawsze jako bardzo zdolny i najpracowitszy uczeń, powrócił do domu, z myślą wstąpienia do stanu duchownego. Nie chcąc jednak w tak ważnej sprawie bez pilnego zbadania woli Bożej postąpić, podwoił umartwienia ciała i długie odprawiał modlitwy, prosząc Boga, aby mu powołanie jego wskazać raczył. Gdy poznał, iż go Pan Bóg w istocie do tego stanu przeznacza, otrzymawszy na to pozwolenie i błogosławieństwo rodziców, poświęcił się na służbę ołtarza, a po ukończeniu nauk teologicznych, wyświęcony został na kapłana.
Godność ta rozbudziła w sercu Prokopa jeszcze gorętsze nabożeństwo, jeszcze pilniejsze staranie około własnej doskonałości, oraz obudziła w nim gorliwość o dobro dusz bliźniego. Szczególnie pragnął on zużytkować swoją pracę około nauczania młodzieży. Ponieważ zaś w Wyszehradzie, przedmieściu Pragi, było zgromadzenie księży świeckich, którzy żyjąc według przepisów prawa kanonicznego, oprócz odprawiania służby Bożej, zajmowali się głównie szkołą, przy której byli umieszczeni, więc święty Prokop do tego Zgromadzenia się przyłączył. Dla grona tych kapłanów przybycie tego sługi Bożego było wielkiem błogosławieństwem niebieskiem. Stał się on dla nich wszystkich przykładem, tak w spełnianiu obowiązków, które podjęli, jak i w pracy około własnego uświętobliwienia. Dnie całe spędzał albo przy młodzieży, która do niego przywiązując się szczególnie, najzbawienniejszego wpływu stąd dla siebie doznawała, albo na modlitwie przed Przenajświętszym Sakramentem, lub na czytaniu ksiąg świętych. Około północy zwykle przerywał sen krótki, i znowu brał się jużto do modlitwy, już do czytania.
Oddany z największem poświęceniem obowiązkom swoim, wzdychał jednak za życiem bardziej odosobnionem, do którego od najmłodszych lat miał pociąg. Czytanie zaś żywotów świętych Pustelników puszcz Egipskich, żywsze do takiego rodzaju życia rozbudziło w nim pragnienie; utwierdzał go także w tem pewien świętobliwy samotnik, niedaleko Pragi na puszczy żyjący. Święty Prokop często go też nawiedzał, pod jego nawet przewodnictwem duchownem zostawał, i ile razy od niego wrócił; tyle razy coraz więcej w życiu pustelniczem się rozmiłowywał.
Tymczasem i kapłani Zgromadzenia, w którem się znajdował, ceniąc coraz bardziej jego cnoty, gdy przyszło wybierać nowego Przełożonego, jednogłośnie uradzili, aby na tę godność wynieść św. Prokopa. Dowiedziawszy się o tem sługa Boży, już dłużej nie wahał się w myślach swoich zostania pustelnikiem. Obawa urzędu przełożeństwa skłoniła go do tego stanowczo. Jak miłowanym i wysoko cenionym był on od braci swoich, tak i sam nawzajem wielce ich poważał i serdecznie kochał. Lecz utwierdzony w swoich zamiarach przez owego pustelnika, pod którego przewodnictwem zostawał, i gdy mu już wyraźnie zagroziło wyniesienie na przełożeństwo, czego pokora jego wielce się obawiała - uszedł potajemnie, z zamiarem osiedlenia się na puszczy. Poszedł w lasy Sazawskie, o kilka mil od zamku Kurm oddalone, i zapuściwszy się w głąb ich daleko, znalazł jaskinię z poblizkim strumykiem i w niej zamieszkał.
Tam przebył nasz Święty kilka lat, wiodąc życie oddane wysokiej bogomyślności i najostrzejszej pokucie. Żywił się surowemi jarzynami, jakie sam uprawiał i leśnymi owocami, które wokoło swojej jaskini w wielkiej obfitości znachodził. Dnie całe i większą część nocy zatapiał się w modlitwie, z przerywką tylko czytania kilku ksiąg świętych, które był wziął z sobą. Ciszy jego nic nie naruszało, gdyż nikt nie wiedział, co się z nim stało, a miejsce, na którem przebywał, było prawie niedostępne.
Lecz spodobało się Panu Bogu, aby ten wielki sługa Jego dłużej nie zostawał w ukry-