Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie odmykaj oczu, tylko się staraj przypomnieć sobie, jak popiersie wygląda.
— Widzę coraz lepiej.
— A mógłbyś też sobie przypomnieć, jak wygląda kościół św. Aleksandra?
— Dla czego nie? Widzę krzyż złoty na wierzchu, kopułę i dach niższy od kopuły, wsparty na słupach.
— Otóż trzeba ci wiedzieć, że ta własność umysłu naszego, iż możemy sobie wystawić wyraźnie to, cośmy dopiero lub cośmy dawniej widzieli, nazywa się wyobraźnią. Ażeby być poetą, potrzeba mieć wyobraźnią.
— To i ja mógłbym być poetą...
— Mógłbyś, jeżeliby wyobraźnia twoja wystawiała ci łatwo, na każde zawołanie, żywo, wyraźnie to wszystko, co chciałbyś widzieć, słyszeć, dotykać. Przecież wszyscy poeci byli najprzód dziećmi jak ty, podobnie jak ty bawili się, podobnych doznawali przygód. Ten sam Mickiewicz, którego popiersie masz przed sobą, kiedy był jeszcze małym Adasiem, nie wyróżniał się od innych towarzyszy niczem. O pół mili od Nowogródka, gdzie mieszkali jego rodzice, jest wieś Horodziłówka. Adaś i jego bracia często odwiedzali tę wieś, bo tam było pięciu chłopczyków, którzy się Kiersnowskimi nazywali. Najmilszą ich rozrywką była zabawa w żołnierzy. Ludzio Kiersnowski albo Franio Mickiewicz, starszy brat Adasia, byli zazwyczaj dowódcami, Adaś zaś, który raz na imieniny dostał bębenek i nauczył się wybijać na nim marsze, bywał doboszem...
Pewnego dnia, dzieci nabawiwszy się dosyta, poszły spać. Ponieważ nazjeżdżało się dużo gości do państwa Kiersnowskich, a dworek był szczupły, więc dzieci z guwernerem