Przejdź do zawartości

Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Za chlebem.
W

W dziedzińcu koło bramy wielkie zbiegowisko,

Jeden tłoczy drugiego, by mieć miejsce blizko.
W środku tłumu dwaj chłopcy na podartej derze
Przewracaniem koziołków zajmują go szczerze.
Obcisłe ich trykoty od chłodu nie chronią,
Więc nieraz malcy z zimna zębami zadzwonią.
Nieraz wątłem ich ciałkiem wstrząśnie długie drżenie,
Nieraz swemi główkami uderzą w kamienie...
Lecz to sztuk nie przerywa, bo pan ich uparty,
Bo wiedzą, że gdy gniewny, to już nie na żarty...
Wolą zatem ból znosić i febryczne dreszcze,
Niż jedno ócz opiłych spojrzenie złowieszcze.
Więc przewracają kozły, a pan w bęben wali,
Tłum się cieszy i śmieje... i tak dalej, dalej...
Na to razem z innymi patrzy górskie dziecię —
Druciarczyk, co zarobku już szuka po świecie...
Chociaż zdala od swoich — ma swobodę ptaka,
Nie zna bata nad sobą, ni szaty cudaka.
Nauczyli go starsi druciarskiej roboty
I szuka w świecie chleba, pełen sił, ochoty...