Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dobrze mówi, dajcie mu spokój! Precz z mnichami! Ziemia nasza! Co mnichom po lasach i gruntach? Niech się modlą w kościele!
Skorzystał z ogólnego zamieszania przybysz i wymknął się niepostrzeżenie na podwórze, potem w pole i nim strzelec ochłonął ze zdumienia, był już na drodze ku Orłowej.
Drogą wciąż snuły się gromady ludzi, jechały wozy, tak, iż nic łatwiejszego, jak przepaść i ukryć się w tłumie bez śladu.
I strzelec nasz, wyjąwszy z kalety kilka groszy, zapłacił za posiłek i zamyślony ruszył w dalszą drogę do Orłowej, by na Anioł Pański stawić się w klasztorze.

II.

— Któż to był ten buntownik, heretyk, co to nową wiarę przyszedł zwiastować? pytał sam siebie strzelec klasztorny, idąc zamyślony z rusznicą na ramieniu w stronę Orłowej.
I ci, co jeszcze »na wołowcu« zostali, spoglądali jeden na drugiego, jakby badając, jakie wrażenie to nagłe i śmiałe odezwanie się wędrowca na innych zrobiło.
Niesłychane bo też to były słowa na owe czasy i niesłychane wystąpienie. Już i wtedy wprawdzie nie brakło niezadowolonych. O tych