Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w agonji, Balzac szepnął: „Sprowadźcie mi Bianchona...“ Bianchon był to sławny lekarz i zacny człowiek... ale istniał tylko w Komedji ludzkiej).
Opowiada dalej Wiktor Hugo pogrzeb Balzaka. „Przyszedł minister spraw wewnętrznych, Baroche. Siedział w kościele obok mnie, nawprost katafalku, i od czasu do czasu mówił coś do mnie. Powiedział: To był człowiek nieprzeciętny. — Odpowiedziałem: To był genjusz“...
Wiktor Hugo przemawiał nad grobem. „Nie wiedząc sam o tem, — rzekł, — czy chciał tego czy nie chciał, twórca owego olbrzymiego i niesamowitego dzieła jest z silnej rasy pisarzy rewolucyjnych“.
Słowa te były nieraz cytowane, nieraz dyskutowane. Zapewne, dzieła Balzaka nie da się łatwo ująć jedną formułą; jest rozległe i wielkie, można z niego czerpać najsprzeczniejsze bodaj obserwacje i nauki. Niemniej, nigdy nie byliśmy bliżsi przyznania słuszności Wiktorowi Hugo niż dziś. Bo oto patrzymy na schyłek owego świata, który Balzac oglądał w jego zaraniu, który przedstawił i osądził z tak straszliwem jasnowidztwem prawdy. A prawda jest zawsze rewolucyjna...