Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/081

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego rachub i potrzeb, — nieraz zresztą dość trudnych do zrozumienia... Ale nabrała doskonałej wprawy w prowadzeniu jego interesów, w pertraktacjach z wydawcami; wypełnia jego drobiazgowe, niełatwe nieraz zlecenia, przepisuje mu rękopisy, utrzymuje na jego użytek rodzaj „biura prasowego“. Listy Balzaka do matki odzwierciedlają przedewszystkiem stan jego interesów.
Obecnie interesy te stoją fatalnie. Pisarz myśli o sprzedaży mebli, nabytych z takim trudem! Decyduje się sprzedać konie, nie mogąc ich „żywić poezją“. Myśli wreszcie o — bogatem małżeństwie...
Trzeba pisać, przykuć się do biurka, na całe dnie, tygodnie. Pisanie było dla Balzaka wysiłkiem, nie było radością. Nie miał łatwości pracy, męczył się straszliwie nad stylem. Tyle nowych rzeczy wkłada w dawną formę powieści, że musi się męczyć nad znalezieniem nowych form, nowego słownictwa niemal. Każdy utwór przerabia po wiele razy. Stworzył sobie odrębną, nader mozolną technikę pisania. Kreślił pierwszy rzut powieści i posyłał go do drukarni. Składano mu go pospiesznie i odsyłano z powrotem. W korekcie, oprócz zwykłych poprawek i retuszów, rzecz pęczniała, rozrastało się każde