Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyły istne przepaście między ludźmi. Życie skupiało się w salonach, gdzie rozstrzygało się wszystko; najlichsze stanowisko zależne było od protekcji dam, „stosunki“ były kapitałem. Pozorne zniesienie przywilejów, a w istocie zniwelowanie ich tylko przemożnym przywilejem pieniądza, było w dobie owej arystokratycznej Restauracji szczególnie drażniące. Ta hipnoza pieniądza, która trapi od młodu bohaterów Balzaka, jest bardzo charakterystyczna.
Dodajmy do tego instynkt twórczy Balzaka. Ten człowiek, który miał być malarzem społeczeństwa — całego społeczeństwa — musiał je poznać osobiście, od dołu do szczytów, a jakże tu bez grosza wspiąć się na te szczyty?
I oto paradoks: ten ambitny młodzieniec, który odrzucił spokojny zawód rejenta, wiodący bez ryzyka do zamożności, puszcza się, bez pieniędzy, bez fachowego przygotowania, na niebezpieczną karjerę przemysłowca. Zamiast pisać książki, miał je — na razie — wydawać i drukować. Oto jak.
Pewna księgarnia, która wydawała tanich klasyków, zamówiła u Balzaka przedmowę do La Fontaine’a. Balzac rozpalił się do tej nowej wówczas myśli: cała biblioteka ta-