Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek, którego życie i troski tak odgadywał, może być materjałem twórczym, ba nawet — bohaterem. Wówczas jeszcze, w jego pojęciu, bohater musiał być na tronie, albo choć w pobliżu tronu. Wracał tedy z przechadzki do domu i w pocie czoła pisał — Kromwella.

2. SZUKANIE DROGI

Dwa lata spłynęły szybko; nadeszła chwila, gdy młody twórca miał przedstawić owoc swej pracy rodzinie, która zupełnie serjo traktowała tę dość niedorzeczną próbę. Kreśli i poprawia, maże i znów kreśli, kolejno przechodzi ataki zwątpienia i wiary, aż wreszcie decyduje się przeczytać owego Kromwella, który ma go wyzwolić z czeladnika na majstra.
Cała rodzina zgromadziła się w saloniku w Villeparisis, aby wysłuchać przyrzeczonego arcydzieła: ojciec, matka, siostry, przyjaciele rodziny, zaproszeni na sędziów, zgodnie zresztą z życzeniem samego autora, który chciał mieć najliczniejszych świadków swego tryumfu. W gronie tem znajdował się i zgryźliwy staruszek, który zdawna przepowiadał młodemu Balzakowi, że, dzięki fo-