Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wania decorum, powiedziano, że wyjechał do krewnych; gdy w istocie wynajęto mu izdebkę na poddaszu w Paryżu, przeznaczając na wszystko 1500 franków rocznie. Został sam, bo rodzina przeniosła się dla oszczędności do Villeparisis, miasteczka opodal Paryża; przydano mu starą służącą jako opiekunkę. Ulokował się przy ulicy Lesdiguières, o dwa kroki od bibljoteki Arsenału (czynsz izdebki na poddaszu — 60 franków rocznie), swobodny, szczęśliwy, pełen wiary w siebie i w przyszłość.
„Od dzieciństwa mianowałem się wielkim człowiekiem — zwierza się jako młody Rafael de Valentin w Jaszczurze. Och, nie chciałbym za przyjaciela młodego człowieka, który w marzeniach nie splatał sobie wieńców, nie wznosił sobie jakiegoś piedestału, nie roił tkliwych kochanek. Bywałem generałem, cesarzem, byłem Byronem, i znów niczem. To igrałem na szczytach spraw ludzkich, to znów spostrzegałem, że trzeba mi dopiero przebyć wszystkie góry, wszystkie trudności. Ta kipiąca we mnie olbrzymia ambicja, ta wspaniała wiara w los, — wszystko to ocaliło mnie“...
Ileż razy Balzac w swoich powieściach powróci do tych wspomnień młodości, malu-