Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nień. Potem, nazajutrz, osiodłany przez ojca niby koń żołnierski, znów szedłem do adwokata, na wykłady, do sądu“...
To były ciężkie lata: opisał je, przetworzone wedle wymagań powieści i udramatyzowane, w Jaszczurze, w Lekarzu wiejskim. Mimo to, nie traci humoru, a zwłaszcza wiary w siebie. Ten wiecznie roześmiany, hałaśliwy i niezręczny chłopak, wciąż drażnił poważnych członków rodziny zapewnieniem, że — będzie wielkim człowiekiem.
Na tę drogę wielkości pchał go i brak sukcesów w życiu światowem. Mimo lekcyj, jakich udzielał mu sam baletmistrz Opery, młodzieńcowi zdarzyło się przewrócić w tańcu; od tego dnia wyrzekł się tej sztuki i przyrzekł sobie tem mocniej zapanować nad społeczeństwem władzą ducha. Wskutek tych braków, stał się od młodu tem bystrzejszym obserwatorem: „Jedynie — powiada — zapoznane i obolałe dusze umieją obserwować, bo wszystko je rani, a obserwacja rodzi się z cierpienia“.
Wspomnieliśmy, że w owej epoce pisał. Co pisał? — Wszystko. W papierach jego z owej doby znaleziono liczne wiersze, niedokończony poemat o św. Ludwiku, prze-