Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co się kończy?
— A już nie jest tak, jak przedtem...
Kończyło się już także interesujące widowisko. Było późno. Po wyjściu z tej instytucyi pani Sabina wsiadła do dorożki z panną Granowską, żeby odwieźć do hotelu panią Lentę. Nienaski odszedł do siebie, naiwnie pewien, że te damy istotnie zaraz udadzą się na spoczynek. Wszystko w nim teraz było rozerwane i przekręcone na nice. Spostrzegł dobro i złe w tej młodej osobie, widział, co jej grozi. Postanowił natychmiast jutro zażądać, żeby z nim ślub wzięła. Niema o co rąk zaczepić, to prawda. Ale poprostu wygoni Juliusza Paducha, razem z jego rękopisami i całą nienawiścią do literatury, — wymyje izbę, wykadzi i mieszkanie gotowe. W lecie będzie razem z nią nad brzegami Narwi błogosławionej. Tam ona pokocha wszystko dobre. Natura jej żywa i jędrna zobaczy siebie w źródle szczęścia. Xenia zobaczy duszę swoją odbitą w tym stoku radości, którym jest czynienie dobrze bliźnim ludziom. Przez woniejący las dojdą oboje do tej świętej polskiej krynicy. Nie może być, żeby do tego celu nie prowadziła ich razem ścieżka życia!
Zarazem przeszywała go trwoga, coby się stało, gdyby musiał teraz dłużej siedzieć? Co się stanie, gdyby poczuła żal za tem wszystkiem, co jej mają ukazać posuchowskie damy? Czy nie lepiej, żeby to raz zobaczyła i żeby poczuła, że ma dosyć? Coby się stało, gdyby nie mogła pokochać świata jego wiary? Gdyby się na nim zawiodła? Coby się stało, gdyby żałować poczęła tego życia, do którego tak się wyrywa, blasku, przepychu, zbytku? Przypominały mu się różne jej wyrażenia, opryskliwe ciosy słowne. Nie mógł zataić przed sobą, że teraz ona jest obca wszystkiemu, co czuł, czem żył, co stanowiło jego duszę.



W ciągu całego dnia nazajutrz nie mógł jej widzieć ani przez sekundę. Była wciąż w mieście ze swemi opiekunkami. Załatwiała jakieś formalności i sprawunki. Gdy wróciła do pensyonatu, on właśnie odszedł po długiem oczekiwaniu. Gdy przybiegł powtórnie, ona »dopiero co wyszła«. I tak aż do późnego wieczora. A po północy