Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kowo dostrzegły. Był wdzięczny i za to. Na ulicy szedł obok pani Topolewskiej. Przed nim posuwała się panna Xenia. Obok niej piękny brunet. Było po deszczu i chodniki lśniły się w wieczornem świetle. Na mokrych taflach, porysowanych słupami blasku, widać było postać panny Granowskiej i jej ruchy melodyjniejsze od muzyki, dopiero co zasłyszanej i jeszcze nie wygasłej we wspomnieniu. Ryszard nie odrywał od niej oczu, ciesząc się każdą sekundą szczęścia, jakie mu sprawiał jej widok. Kiedyniekiedy szybko odwracała głowę do swego towarzysza i coś ze śmiechem mówiła. Cóżby dał za to, ażeby mógł posłyszeć jej głos kochany, jedno jej słowo!...



Po raz pierwszy w swem życiu Nienaski obserwował głęboką zmianę własnego usposobienia. Aż dotąd — najgłówniejszą cechą jego charakteru był upór w przedsięwzięciach wszelkiego rodzaju, wytrwałość iście końska. Tam, gdzie już wszyscy opuszczali ręce i odchodzili, jego pchała właśnie wówczas istna mania doprowadzania do samego, najostateczniejszego końca prac rozpoczętych, realizowania wbrew wszystkiemu niemateryalnych ideałów. Zdarzyło mu się kilkakroć wyczarować zawziętością roboty z marzeń, z sennych widzeń, z nicości — zjawiska pomyślane. Tak było w Moskwie, w Paryżu, w Posusze. Gdy pierwszy raz obaczył aryańską wieżę, zawrzał od marzycielskiej pasyi: ja ją wskrzeszę, postawię nanowo i tak, jak była! Widział ją w marzeniach nieustannych taką, jaką niegdyś była i jaka znowu być powinna. A gdy odjeżdżał z Posuchy, stała w polach taka właśnie, jaką był w marzeniach widział. Kiedyindziej, w pewnej sprawie społecznej zaiste z muru wydarł, wyszarpał z nieistnienia dowody i fakty, które w istocie takie były, jakie w myślach przewidział. Praca jego w tych wszystkich sprawach była iście do maniactwa intenzywna, wola ściskała się i zbijała w piorun uderzenia, a upór zamieniał żywego człowieka na ślepą maszynę. Teraz — to wszystko się w nim spękało i, jak zły mur, okryło rysami.
Ryszard Nienaski nie był sobą. Zachwiały się na swych podstawach granitowe kolumny głównych cech charakteru. Od jednego