Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ty nieoświecony chłopie!
Chodził przytem tam i nazad wśród wiórów z rękami w tylnych kieszeniach chałata, wzruszał pogardliwie ramionami, śmiał się z wrzaskliwą ironią, pluł między heblowiny. Koniec końców, przy pomocy swego katolika, parobka-kudłacza, niezgraby i wszarza, doprawdy »wichrowatego«, jak odrzucone drewna, włożył złe belki na wóz i z anielską na obliczu pogardą odjechał.
Nienaski nierychło, lecz zdołał przecie pozyskać ufność Łońskiego. Stało się to dzięki konstrukcyi dachu. Dach ów był połamany, miał facyaty, dymniki, wyglądy, nierówne spady płaszczyzn, z północy inną, z południa inną. Nadto dach nadbudowy miał się teraz połączyć w jednej płaszczyźnie z dachem wieży. Po wyjęciu zgniłych krokwi i belek góry, Nienaski narysował projekt nowego dachu, który miał nakryć wieżę i przybudówkę. W rysunku swym utrzymał wszystkie facyaty. Tej całej gmatwaniny Łoński nie mógł ogarnąć. Pracował, jak mu kazano, wznosił na pal słupy na słupach w przybudowie, nakrywał to krokiewkami, lecz nie obejmował całości rozumieniem. Wznosił potem krokwie i bonty, przybijał łaty na dachu wieży, lecz coraz zawzięciej milczał. Wreszcie pewnego dnia odprowadził Nienaskiego na ustroń i w sposób możliwie najgrzeczniejszy, życzliwy i bardzo pokorny powiedział mu, że trzeba będzie tę robotę przerwać, żeby sobie kosztów nie robić, bo się płaszczyzny tych dwu dachów, wieżowa i przybudowy, nie zejdą. Między jedną a drugą powstanie dziura. Śnieg się w tę dziurę będzie nabijał, drzewo będzie gniło. Zresztą taka budowla z pokrzywionymi dachami nie będzie pewna. Nienaski wysłuchał wszystkiego z zawstydzeniem. (Należał on do gatunku ludzi, którzy się wstydzą nieświadomości innych, rumienił się, gdy kto w jego obecności kłamał). Pokazał Łońskiemu swe rysunki i swe obliczenia, pokornie go przekonywał... To nie poskutkowało. Majster wrócił do roboty i pracował dalej, ale już w najzupełniejszem milczeniu. Aliści idące z dwu stron płaszczyzny krokwi nie tylko się zetknęły, lecz o jeden milimetr nie chybiły. Wtedy ubogi wiejski budowniczy zdumiał się nad »zmyślnością« tego młodego... Zdjął kapelusz, gdy go za nieufność przepraszał. Nienaski gorzko pożałował doli tego budownika chat, który