wadzać przez odpowiednich zawodów syndykaty francuskie. Po upływie kilku miesięcy w lokalu »Pracy« umieszczone zostało jeszcze jedno stowarzyszenie, mające na celu zabezpieczenie losu robotników rolnych, napływających do Francyi. W ten sposób jakiś cień zamierzeń naszkicowany został na placu paryskim. Było to małe i mizerne, lecz, jak wierzono, stanowiło początek. Wierzono, że dawne instytucye emigranckie, które z nowoczesnem życiem zbyt mały mają kontakt, z natury rzeczy będą musiały fundusze swe, częstokroć bardzo znaczne, a nawet wielkie, przelać do kasy »Jedności«, przez co zakres działania »Pracy« rozrósłby się do zamierzonych rozmiarów »Domu polskiego«.
Tymczasem wszystko inny wzięło obrót.
Stowarzyszenie »Jedność«, w celu uzyskania funduszów, któreby poważniej zasiliły jego kasę, wydrukowało odezwy do ogółu polaków w Paryżu. Wobec tego, że członkami tego stowarzyszenia byli ludzie w przeważnej większości bogaci, niezbyt skwapliwie uczęszczający na zebrania i bynajmniej nie płonący do działań wszelakich, — odezwy wydane pod firmą »Jedność« były echem mniemań jednostek redagujących. W enuncyacyach tych panował ton żebrzący o datki dla nędzarzy polskich. — W celu, widocznie, skokietowania sfer rządzących francuskich i uzyskania poparcia z tej strony, przewijało się zapewnienie, że robotnicy, przybywający z Polski do Francyi, nie wezmą udziału w życiu i walkach partyi miejscowych i zdala trzymać się będą od wszelkich zamieszek. — Co najgorsza, zjawiła się tam idyotyczna myśl zużycia robotników polskich do robót, a nawet kolonizacyi w Marokku.
Odezwy te, które ukazały się w druku, zanim »Jedność« mogła ich tekst oficyalnie zaakceptować, wywołały, a raczej rozpętały burzę, dawno gotową do wybuchu. Albowiem stowarzyszenie »Praca« i jego spółka z »Jednością« źle były widziane w sferach »czerwonych«. Sfery te składały się z robotników, którzy już w Paryżu znaleźli porządny zarobek, wynoszący częstokroć kilkanaście franków dziennie, — oraz z rozmaitych za-nos-wodzów partyjnych i różnych partyjnych magnifik na emeryturze. Po wyjeździe z kraju, żyjąc, najczęściej, z renty, albo mając tęgie za-
Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/049
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.