Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o uspołecznienie samorządu zaczyna się od najmniejszych drobiazgów: niesprawnej kanalizacji, oświetlenia ulicy, dofinansowania obiadów w szkolnych stołówkach, konfliktu o lokalizację parkingu, sprzeciwu wobec wycinki drzew itp. Trzeba jednak połączyć te wszystkie zagadnienia w ramach strategii jednego ruchu społecznego stanowiącego koalicję różnych organizacji. Można powoływać otwarte fora dyskusyjne dotyczące problematyki lokalnej, żądać udziału przedstawicieli władz w spotkaniach z mieszkańcami lub zbierać podpisy pod projektem wprowadzenia zapisów o partycypacji w statucie gminy.
Ewentualny udział w wyborach samorządowych nie oznacza wcale, że powołanie do życia demokracji uczestniczącej wymaga tylko jednego pociągnięcia piórem przez burmistrza lub inne ciałe samorządowe. Pierwszy impuls wyjść musi od osób bezpośrednio zainteresowanych korzyściami wynikającymi z oddolnej samorządności, czyli od różnego typu grup obywatelskich, stowarzyszeń lokatorskich, wspólnot mieszkaniowych, grup samopomocy, związków zawodowych itp. Liczebność i aktywność podobnych grup wpływa na szanse powodzenia demokracji uczestniczącej, gdyż wydaje się, że silnie zorganizowane społeczności mogą stanowić zabezpieczenie przed „uwiedzeniem” uczestników zgromadzenia sąsiedzkiego czy dzielnicowego przez demagoga o autorytarnych zapędach. Mówiąc o sile inicjującej, pamiętajmy, że spontanicznie i bez pomocy państw powstawał w każdej ludowej rewolucji ten sam rodzaj grup samorządowych, poczynając od amerykańskich okręgów miejskich z roku 1776, przez francuskie zgromadzenia każdej sekcji Paryża w 1793 r., Komunę Paryską 1871, komuny w rewolucyjnej Hiszpanii 1936, rady robotnicze i inteligenckie podczas rewolucji na Węgrzech 1956, kolektywy zapatystowskie w Chiapas od 1994, aż po zgromadzenia sąsiedzkie w Argentynie po rewol-