Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/37

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Był tylko marą albo bladym cieniem
    Wiedz, że nie zginie piękno twego czynu.
     
    Ale żyć będzie w drzew ojczystych szumie,
    Kwitnąć na łąki puszystych kobiercach,
    Krzewić się w duszach i we wszystkich sercach,
    W żałobie matek i ojców twych dumie.
     
    Będziesz pochodnią, podczas nocnej pory
    Przyświecającą idącym stuleciom,
    Cudowną bajką, przez piastunki dzieciom
    Szeptaną, w długie zimowe wieczory.

    Widzisz — gawędka chwile cierpień skraca.
    Przez łzy się do mnie uśmiechnąłeś druhu.
    Rzecz najważniejsza nie upaść na duchu,
    Choćby iść trzeba tam, skąd się nie wraca.