Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/07

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Powstał znów husarz polski w skrzydeł chrzęście
Walczyć za wolność i ojczyzny szczęście.

Bądź pozdrowiony rycerzyku młody,
Co w paszcze armat patrzysz bez obawy.
Gdy ogień wszystkie ogarnął narody
Tyś za broń chwycił też dla świętej sprawy.
Palą się wioski, w proch się walą grody
Lecz lęk ci obcy, boś ślub złożył krwawy:
Walczyć za Polskę ile sił ci starczy,
A wrócić tylko z tarczą lub na tarczy.

Orlęta drogie, nad polską ziemicą
Gwarno od szumu dzisiaj waszych skrzydeł.
Bóg wam przyświeca w drodze błyskawicą
Na chmurach pełno złotych malowideł.
Śledzimy lot wasz wilgotną źrenicą
Pragnąc ochronić was od zdrad i sideł.
Cudny jest lot wasz i rozpęd wasz szczery,
Boście wnukami tych z pod Somo-Siery.

Wam, coście padli pod kosą najwcześniej,
Zwłokami doły zapełniając pierwsze,
Na znak, że pamięć się wasza nie prześni
Poświęcam strofy te i skromne wiersze.
Cóż bowiem pieśniarz może dać prócz pieśni?
Ofiarowanie czyż może być szczersze?
Niech krzepi żywych, otrze łzę żałoby
Ta pieśń, płynąca ponad pierwsze groby.

Wiedeń, w grudniu 1915.