Strona:Ozimina.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gotowa pobłażliwość na wszystko, co jej powiedzieć zechce, a nawet pewne wezwanie. Zjawiało się to zawsze, ilekroć miała sposobność do krótkiej z nim rozmowy. »Hm«! — pomyślał — więc tak?«
I częstował dalej tą tabaczką:
— Wyglądała rzeczywiście cudownie. Pan Tański musiał sobie nadzwyczajnie pochlebiać wyrzutami sumienia.
Krótki wyraz oburzenia wyparł przemożną siłą ów kaprys, wibrujący nie pochwytnym uśmieszkiem wokół warg.
— Pochlebiać sobie wyrzutami sumienia! — pani załamała białe ręce: Przecież to jest straszny cynizm!
I w tejże chwili nieco ciszej z tymże uśmieszkiem koło ust:
— Więc pan Tański pochlebia sobie tylko wyrzutami? Może Pan śmiało powiedzieć, — mówiła wobec jego milczenia. — Uszu moich pan wprawdzie nie oszczędza...
Zbliżył się do nich jakiś brodacz wysoki i nawiązywał rozmowę z panią. Pozostawił mu ją tedy i, ustąpiwszy, rozglądał się dalej po gwarnym wokół ulu.
Od tego roju oderwana błąka się zdala miodna pszczoła — w miód marzeń rozkładowych na życie zasobna: młody muzyk o bezradnym niepokoju w oczach snuł się po kątach.
W drugim końcu sali bzyka gestami wśród kobiet postać kosmata i niespokojna, o ruchach niby roztargnionych, a dopraszających się uwagi oczu kobiecych: