Strona:Ozimina.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkim dola jednaka. Spojrzyj: nizko wloką się chmury ołowiane nad tą ziemi połową; — nie wzwyż tu duszy, lecz w dal i szerz monotonną — w bezkres życia i niedoli ludzkiej z wiatru skoleniem. Na długi ich tu ton duszę nastrój, jak tego wichru skowyty, na tużenie, na »tasku« za dolę »człowieka», — na tę osmętnicę wielką, która młode ich siły najbujniejsze na Golgotę wlecze, Barabasza wmiast siebie na wolność prosi, ze swego krzyża obu łotrów rozgrzesza i do tego po lewicy najtkliwiej właśnie lgnie, gdyż on jest najbardziej »człowiekiem«. I wyjże teraz bracie z pod krzyża swego na tę krzywdy ojczyznę, wyj, bodajby za tem stadem wilków na stepie odludnym — za ciepłem gromady«.
I zwidzić się może: uświęca się zmora tych dusz. Więzienie chromem się staje, w pstre kopuły się nakrywa, w żółte krzyże jeży, a czady i wyziewy tej gnojnej trzody ludzkiej biją jakby z kadzielnic pomrokiem srebrzystym; kolebią się w tej oćmie brody czerwone; w skłócone rozdzwony cerkiewne brzęczą kajdany; a głos starczego gdzieś w kącie pokutnika huka jak sowa naprzykrzona: Hospodi pomiłuj!
Święci się leniwego fatum panichida bizantyjska, — ponure rozgrzeszenie odpowiedzialności niczyjej. Za wielką jest ta ojczyzna ziemi połowy, żaden wicher jej z końca w koniec nie przebieży; jakżeby wola ludzka ogarnąć ją mogła? Wszystkim twardo, wszystkim ciężko, wszystkim dola jednaka; wszystko się wzajem zbydlęca w swem człowieczeństwie bolesnem i leczy odrętwieniem wspólnem. — Moja dusza, twoja dusza, granicy tu niema, jak niema