Strona:Oskar Flatt - Wspomnienia z wycieczki grudniowej w Mazowsze.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wał wiele dla ducha i serca niespodzianek. Już szara pomroka rozwidnia się — a była godzina 7 — raz jeszcze spojrzałem przed siebie, spojrzałem na stolicę Mazowsza, zwolna wynurzającą się z ciemności i tworzącą okazały amfiteatr na przeciwnym brzegu — spojrzałem, i szybko wskoczyłem do łodzi. Moi wioślarze odbili od lądu i zręczne z idącą krą odbywając gonitwy, za pół godziny na płocką wysadzili mnie ziemię.
Szeroki zjazd, między dwoma wijący się wzgórzami, wiedzie w górę do miasta, na rynek Kanonicznym zwany: przy tym placu, oprócz katedry stoi pałac Biskupów, gmach władz sądowych i resursa; dwie równoległe ulice wiodą ztąd na tak zwany Nowy Rynek, bardzo porządnie i regularnie zabudowany; odznacza się tu obszernością ratusz, a z boku przymyka kościół farny. Ulica Jerozolimska wiedzie z rynku do żydowskiej dzielnicy: z prawdziwem zadowoleniem przechodziłem przez tę ulicę; zadziwił mnie panujący tam porządek; jam przywykł od dawna szybko mijać żydowską dzielnicę we wszystkich miastach i miasteczkach, bo tam zwykle niechlujstwo, ciasnota, brudy, błoto wyrzucają wszystko co mają najgorsze; tu zaś zupełnie co innego: dzielnica żydowska jest szeroką, porządnie zabudowaną ulicą; tu niema owych nędznych lepianek, co czepiając się innych gmachów jak grzyby pasożytne, walają i szpecą je swojem dotknięciem; i tu żydowska