Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swoje współczucie, musieliby robić jeszcze smutniejszą; albo też, gdybym, chcąc ich ugościć, zaprosił ich, aby w milczeniu zasiedli do uczty, złożonej z gorzkich ziół i stypowych mięsiw. Muszę się nauczyć być wesołym i szczęśliwym.
Ostatnie dwa razy, kiedy pozwolono przyjaciołom moim odwiedzić mnie tutaj, starałem się być możliwie najweselszym i okazać tę wesołość moją, aby wywdzięczyć im się w części chociażby za trud, jaki podjęli, przybywając do mnie z miasta. Wiem, że jest to drobne tylko wywdzięczenie się, ale wiem też, że sprawiło im ono największą przyjemność. Tydzień temu, w sobotę, spędziwszy całą godzinę z R— —, starałem się wyrazić mu w całej pełni rozkosz, jaką dało mi to widzenie się nasze. Fakt, że obecnie, po raz pierwszy od czasu mojego uwięzienia, szczerze zapragnąłem żyć, jest dla mnie dowodem, że poglądy i pojęcia, które wyrobiłem sobie tutaj, są słuszne i właściwe. Tak wiele mam przed sobą do dokonania, że uważałbym za straszną tragedję, gdybym miał umrzeć, zanim dozwolonem mi będzie spełnić część chociażby mojego zadania.
Widzę nowe drogi rozwoju dla sztuki i życia, a każda z nich jest drogą doskonalenia się.