Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panny Czernickiej!
Czernicka wbiegła ze zwojem jedwabnej materyi w rękach, z pasemkiem jedwabiu na szyi, z mnóstwem szpilek w staniku sukni, zarumieniona silnie i śpiesząca się. Od tygodnia przeszło, dyrygowała ona założoną w garderobie fabryką nowych sukien i wszelakich strojów.
— Moja Czernisiu, weź Helę i niech ona tam przy tobie będzie, kiedy u mnie są goście. Przeszkadza mi rozmawiać z gośćmi... Nudzi mię...
— Panienka niegrzeczna!
Z temi słowami panna służąca schylała się nad dzieckiem a po ustach jej wił się właściwy uśmieszek, trochę sarkastyczny i trochę smutny; pierś zaś ściśnięta czarnym, ciasnym stanikiem drgała ni to powstrzymywanym śmiechem, ni to tłumioną złością. Wziąwszy rękę Helki, która ze zbielałą twarzą, stała nieruchoma jak słupek, przez chwilę, bystro patrzała w twarz swej pani.
— Panienka zmieniła się... — wymówiła zwolna.
— Zmieniła się, — powtórzyła p. Ewelina i wzdychając, z giestem największego zniechęcenia dodała: — nie pojmuję już teraz, jak mogłam tak bardzo lubić takie nudne dziecko!...
— O! było ono kiedyś wcale inne!