Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Być największym w świecie panem,
Być największym mędrcem w świecie!

Więc mu czoło zaszły chmury,
Padł na lica cień okrutny,
Zadumany i ponury
W swej komnacie siedział smutny.

Albo w miasta okolicy
Po Krzemionkach błądził nocą,
Pełen groźnej tajemnicy
Sów słuchając, co łopocą.

Ten zakątek, kędy troski
Wśród zadumy w dal gdzieś biegą,
Okoliczny lud krakowski
Nazwał „Szkołą Twardowskiego“.

Tam on z wielkiej czarów księgi
Czerpał chciwie jad cmentarny,
Grzesznej uczył się potęgi
I tajemnic magii czarnej.