Przejdź do zawartości

Strona:Opowiadanie mazowieckiego lirnika - Marcin Borelowski Lelewel.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szlachta z wrogiem wojowała,
Ty wojujesz z swymi.
Wojuj, wojuj kiedyś hardy,
Dmiéj się w carskim dymie,
Wolna Polska ślinę wzgardy,
Na twe rzuci imie.




Borelowski poszedł w lasy
Na zioła swobody,
Co tam trudy, co niewczasy,
Co tam niewygody!
Głód i chłód, i różna dola,
Posłanie na śniegu,
Głód i chłód to nie niewola,
Nie zajdziesz tam szpiegu.




Daléj bracia, żwawo, śmiało,
Śnieg się biały ściele,
Sam nas Pan Bóg stroi biało,
Na polskie wesele.
Hej! do kosy, hej! na tany,
Borelowski skinie,
Grzmią po lesie tarabany,
Echo w boru ginie.

Borelewski wszystkich duszą,
On im serca grzeje,
Chociaż nie chcą, śmiać się muszą
Kiedy się zaśmieje.
W sprawnym szyku bracia stoją,
Szereg grzmi ochotą,
Takie serce pod kapotą,
Jak pod złotą zbroją.